Z MOJEGO PAMIETNIKA.

1
DZIESIĄTY DZIESIĄTAK

Otrzymałem w tym roku odstrzał na dwa byki w moim macierzystym kole ,jednego w drugiej klasie ,drugiego w klasie pierwszej,.Już pierwszego dnia sezonu odwiedziłem swoje miejsca ,,bykowe'',czyli bagno i olszówkę.Szwendałem się po duktach na olszówce,po drodze szukając śladów jeleni, Haidi moja suka posokowca hanowerskiego spokojnie szła przy nodze nie zwracając na nic uwagi, ot taki spacerek. Gdy doszedłem do wyschniętego stawu,zatrzymałem się na chwilkę ,aby zawiązać rozwiązaną sznurówkę,kiedy się wyprostowałem zobaczyłem kątem oka na stawie dwa jelenie....
Dwa byki,szły powoli w moim kierunku,jakoś tak dziwnie nie ostrożnie,Haidi też je zauważyła ,i swoim zwyczajem co kiedyś kosztowało mnie wiele pracy i cierpliwości natychmiast przywarowała.
Natychmiast schyliłem się i przywarłem do najbliższego drzewa,byki były ode mnie jakieś 60 metrów i cały czas pod lekkim ukosem zbliżały się do mnie.
Widziałem bardzo wyraźnie ich wieńce,jeden byl mocnym ,, świętym'' czternastakiem,a drugi dziesiątakiem..o wysokich czarnych tykach..z widlica na prawej, zdołałem zerknąć na nie przez lornetkę i upewniłem się ze drugi byk...to na pewno widliczna sztuka.
W tej samej chwili uzmysłowiłem sobie iż sztucer jest nawet niezaładowany...Boże.
Byki przystanęły na chwilkę i zaczęły patrzeć w przeciwnym kierunku skąd i mnie doszedł dźwięk poruszającego się leśnym duktem samochodu.... wykorzystałem szybko ten moment i wsunąłem magazynek pod sztucer....i najciszej jak tylko mogłem przeładowałem.....Byki jednak to usłyszały... błyskawicznie spojrzały w moim kierunku...lecz już było za późno... krzyż na karku dziesiątaka..i bach... potężne salto do tylu,mowie wam jak żyję czegoś takiego jeszcze nie widziałem....i dziesiątak leży na grzbiecie pisząc w powietrzu testament.... był mój.
Odległość jaka mnie dzieliła do jelenia ,nie była większa niż 40 metrów ale mimo to nie spuszczałem byka z oczu.zapaliłem papierosa ,aby byk mógł w spokoju odejść do krainy wiecznych łowów.... nie wiem co w takiej chwili robią inni myśliwi..ja zawsze czuję jedno... troszkę żal przeplatany radością,to bardzo dziwne uczucie, znają je wszyscy myśliwi .
z zadumy wyrwało mnie ciche skomlenie niemogącej się już doczekać Haidi.
podeszliśmy do byka,ostatni kęs,i trzeba zabierać sie do roboty...telefon do wsi po Szymka..po skończonej robocie..siadłem pod dębem czekając na Szymka i uzmysłowiłem sobie ze jest to mój dziesiąty dziesiątak..spośród trzydziestu sześciu moich byków...pierwszego dziesiątaka strzeliłem tez właśnie tu..na Olszance...nad stawem...dobre miejsce,i takie troszkę magiczne ..dla mnie napewno.....

DARZ BÓR

Adam

PS.byk po wypatroszeniu ważył 163kg,długość tyk to 98cm lewa,103 prawa...waga wieńca 3,6kg..wiek ok 7 lat nieregularny dziesiątak...dziesiąty zresztą. strzelony 21 sierpnia.2010 o godzinie 16.40



SŁONKI



Każdy z nas kto choć raz stanął wiosną ,gdzieś w olsach w oczekiwaniu na ciągi słonek nigdy tego nie zapomni do końca życia.Zachód słońca,ptaki szykujące sie do snu,i to czekanie nasłuchiwanie na ten magiczny nosowy kw-ork,kw-ork,psiep,psiep...i widok małego ptaka wolno lecącego tusz nad czubkami drzew,poszukującego swojej drugiej polówki.....strzał w tym polowaniu..nie jest nigdy zakończeniem polowania..ale tak...jesteśmy myśliwymi...i każdy kto tam stal..ściskając w rekach swoja najlepsza przyjaciółka,,strzelbę''...na pewno strzelił...ja strzeliłem raz,może kilka..upolowałem tego pięknego i jakże magicznego ptaka,ta długodziobą dobrodziejkę wiosennego lasu ,po to by zaspokoić swoja łowiecka dusze..i powiem szczerze..ze do dziś dnia wiem ze akurat wtedy,gdy pozyskałem słonkę....kiedy znalazłem ja wśród opadłych liści i budzącej sie do życia wiosna ,młodej trawy,zrozumiałem ze tym strzałem zepsułem sobie to cale magiczne polowanie...wielokrotnie stałem potem na ciągach.zawsze miałem ze sobą strzelbę..lecz jej nie lądowałem,podnosiłem jak widziałem nadlatującego ptaka..prowadziłem lufami....i opuszczałem w momencie kiedy zaczynało mnie bardzo korcić....i po chwili znowu las nagradzał mnie kolejnym sunącym na tle zachodzącego słońca ..ptakiem......
nikt mi nie powie ze taki wieczór ..ciepły majowy ..zachód słońca...las...i słonki..ze to nie jest magiczne..ze jeśli pan Bóg zaczynał tworzyć świat...to na pewno robił to w maju.....w olsach...gdzie stal z swoimi aniołami na ciągach słonek.....

darz bór


ps.na słonki obecnie poluje się tylko jesienią spod psa,lecz rzadko kto rusza na takie łowy....liczebność słonek w Europie drastycznie spada...choć polowanie nie jest już tak popularne jak kiedyś






ÓSMAK


Po raz pierwszy zobaczyłem go w marcu podczas wędrówek w poszukiwaniu zrzutów jeleni,co jest moja druga pasja albo trzecia ..po psach i polowaniach,zobaczyłem go na skraju zrębu na 178b...pasł sie spokojnie w towarzystwie dwóch kóz.z daleka rzuciły sie w oczy potężne i grube parostki oraz siwy łeb staruszka.Nie dał mi sie długo obserwować, ale tyle wystarczyło żebym nie mógł o nim zapomnieć
Uznałem ze jest to kozioł łowny...wiec o taki odstrzał wystąpiłem do Henia,który to dal mi odrazy na dwa...gdyby ten twój kozioł miał przypadkiem brata...hehhe...powiedział
Łowne kozły u nas można strzelać dopiero od i1wrzesnia....po rui...wiec nie moglem sie doczekać.co jakiś czas chodziłem sprawdzać czy mój kozioł jest czy nie zdobi już czyjejś ściany..był i czekał na moja kule...szczyt nerwów osiągnąłem podczas polowania dewizowców na moim terenie...wiadomo...wylezie...to go mi wywiozą.włóczyłem sie za dzikami ..strzeliłem kilka rogaczy ..ot takich ..zwykłych szóstaków..jednego widlaka..ale cały czas miałem w głowie mojego capa z 178b.....wreszcie pierwszego września....o 4 rano siedziałem na wcześniej zbudowanej prowizorycznej wysiadce ...z ,,Kubusiem'' na kolanach....[mój sztucerek]
i czekaliśmy na niego.....
Zaczęło świtać,nad zrębem mgiełka dość gęsta,w koło ryczało kilka byków....na zrębie jednak oprócz chmary łań....nie było nic...ach rzekłby kto nic...chmara łań mało go nie zwali z wysiadki..a temu mało.
Wreszcie koło godziny 6 na zrębie pojawia sie pierwsza koza tuż za nią jej koźlak....no bracie ..pomyślałem w duchu patrząc na Kubusia...tylko mnie nie zawiedź...nabożeństwo zaraz sie zacznie
Koza oglądała sie co chwile za siebie,na znak ze coś tam w młodniku jest i zaraz wyjdzie..
Po chwili na zrąb wybiega rogacz....Kubuś do oka...i ....co to?
To nie mój kozioł...jakiś zwykły szóstak...zbladłem.,
patrze na niego przez lornetkę...gdzie moje parostki....ej..tak sie nierobie......myślałem rozgoryczony.Hubert no co ty????
Siedziałem zły nawet nie patrząc na tamtego kozła,chciałem do niego nawet w zemście palnąć..hehe...kozioł strzelony z zemsty...to by było.
Na zrębie zrobiło sie już zupełnie widno...słonce zaczynało przygrzewać,nie chciałem jednak płoszyć saren,bo jelenie już dawno zeszły...wiec zapaliłem papierosa i zacząłem sie zachowywać na ambonie troszkę nie tak jak trzeba,czyli ,głośno,chrząkałem ,wierciłem sie,paliłem papierosa.
Sarny jednak były chyba głuche,heheh....i już miałem złazić..kiedy na drugiej stronie zrębu w wysokiej turzycy zobaczyłem rudą plamę?
Lornetka do oczu...jest.....jest mój kozioł....gdzieś ty był draniu,chciałeś mnie przeczekać...pomyślałem.
Kozioł był ode mnie jakieś dwieście metrów..wiedziałem ze spokojnie Kubuś by go tam sięgnął,ale ze zdenerwowania trzęsły mi sie ręce,a może z zimna...kto wie...może i z tego i z tego.
Cap szedł wyraźnie powoli w moja stronę,znaczy sie w stronę kozy,koźlaka..i kozła.Szedł co chwile przystając i wietrząc,jakby cos czuł..ze zaraz będzie sie coś działo......i zaczęło sie ...w pewnej chwili mój kozioł zaczął przyspieszać....zaczął biec..w kierunku drugiego capa...będzie walka,,,,pomyślałem
Szóstak nie spodziewał sie ataku..nawet chyba nie widział mojego capa....bo dostał potężne uderzenie parostkami w bok ,z zaskoczenia mało nie wyrżnął w koźlaka.....
Ale już po chwili był gotowy do walki...zrobił kolko...i z nisko opuszczona głowa..pędził w kierunku mojego capa...i trach..trach po zrębie rozległ sie dźwięk tłuczonego poroża...patrzyłem na to jak urzeczony,Nie miałem prawa teraz strzelać,nie teraz .,Postanowiłem poczekać,co będzie..Po kilku zwarciach ..jednak młody szóstak odpuścił i zwiał ..odgrażając sie szczekaniem...zniknął w młodniku
mój kozioł ...podszedł do kozy i zaczął ją gonić wiadomo w jakim celu...po chwili zrobił to na co zasłużył...A co ,niech zostawia potomstwo na swoja miarę...po sprawie kozioł ..odszedł na bok..i zaczął skubać młoda sosenkę...stal idealnie na blat,Kubuś juz odbezpieczony...krzyż delikatnie na komorę...i bach..rakieta ..galop jakieś 20 m...i po wszystkim.
Przyznam sie ze dziwnie sie czułem,jakoś ,to nie tak miało byc,ta walka,ta chęć życia..odebrała mi całą radość z pozyskanego trofeum..ech ..im dłużej człowiek poluje tym bardziej robi sie rozlazły...i sentymentalny...niestety to nasz ..ludzka cecha...
Stanąłem nad nim po chwili...piękny...leżał godnie jak na takiego capa przystało..dałem mu ostatni kęs...zdjąłem kurtkę..położyłem na nim Kubusia..i usiadłem zapalając kolejnego już papierosa...był mój...
stary około 10 letni regularny ósmak....kozioł najmocniejszy jakiego kiedykolwiek pozyskałem,i pewnie juz nie pozyskam....i jak zwykle ,ta garść goryczki do tego tortu szczęścia....ech...człowiek sie starzeje chyba....

DARZ BOR


PS.kozioł po wypatroszeniu warzył 18 kg ..wiek ok 10 lat ..re.ósmak...waga 480g..prawdopodobnie będzie srebro....zobaczymy?


MÓJ NAJMOCNIEJSZY

Jesień 2007 polowa września,piękną polska złota jesień,rykowisko w pełni,byki ryczą u mnie tak że podgrzybki ze ściółki wyskakują.To rykowisko jest dla mnie szczególne,w nagrodę za poświecenie czasu na prace w terenie w tym sezonie,renowacja ambon,podczas urlopu,paśnik,oraz dwie nowe wysiadki.na ścianie.......Zarząd kola obdarował mnie,albo ukarał tego jeszcze nie bylem pewny...heheh....odstrzałem byka łownego....wiecie jak to jest,można w tej kwestia nieźle narozrabiać,ale cóż jak mawia mój przyjaciel Jurek...jak dają to bierz...jak biją uciekaj.....wiec wziolem.miałem na oku kilka byków,ale nie bylem pewny co do ich wieku,mętlik w głowie...miałem oprócz tego jeszcze odstrzał na dwa byki selekcyjne w pierwszej i drugiej klasie....pierwsze wyjście zaliczyłem oczywiście na bagnie,w brzeziniaku,ryczało tam kilka byków,i pogłosach .miałem szanse coś tam znaleźć .popołudnie spędziłem wiec na obchodzie trzech oddziałów przylegających do ;;bagna''.spacerkiem podążałem droga pośród młodników i nasłuchiwałem,a w lesie az wrzało....kilka byków ryczało wewnątrz,i kilka za asfaltem,u sąsiadów,ale po glosach ...wyraźnie kierowały sie tu...w moja stronę.....szlem tak zamyślony,kiedy na drogę wyszła lania....stanęła.i po chwili poszła dalej,za nią druga ,trzecia,czwarta.......i byk.stanął.i obrócił sie w moja stronę,odległość 40 m....wyraźnie widzę potęgę na łbie...szeroka rozloga...i mnóstwo odnóg...niech mi nikt nie opowiada ze po jednym spojrzeniu na byka w takiej sytuacji ...rozpoznaje co to jest,dwunastak,czternastak,czy coś tam....bo tak niewierze...mój byk ,ruszył ostro do przodu przesadzając rów jednym skokiem...ja juz bylem gotowy...po sylwetce stwierdziłem ze byk jest w mojej skali..na ok 10.11 lat..wiec mogę mu chyba przylać....po krótkim biegu...odbił w lewo i zatrzymał sie na chwilkę pomiędzy brzozami....to mi wystarczyło....krzyż na komorę...i strzał.....byk rusza ostro do przodu i znika w gęstwinie młodnika sosnowego....ufff.....usiadłem i zapaliłem papierosa...odczekałem jakieś 10 minut...i poszedłem na miejsce strzału....ścinki oczywiście niebyli,farby tez nie...ale po chwili znalazłem coś....co wkurzyło mnie bardzo...a mianowicie...znalazłem moja...normę......w miejscu gdzie bynajmniej znajdować sie nie powinna..w pniu brzozy........a powinna .siedzieć cichutko w komorze byka i czekać aż spisze testament.....ale nie ona wolała siedzieć w drzewie....nic....trudno....właśnie spudłowałem byka życia....ale ze mnie partacz.....bylem zły na siebie,ale już po chwili zaczolem bronic sie przed własnym wstydem i upokorzeniem,wymyślając to coraz różniejsze przyczyny pudla,oczywiście niemieszający w to swoich umiejętności strzeleckich..porostu przyczyny techniczne broni..heheh...poszedłem do domu by cierpiec w samotnosci,uzalajac sie zonce na licho..jakie mnie dzis dopadło.współczuli mi serdecznie,woleli..hehe..bo poco miałbym znowu im zwracać uwagę ze krzesło krzywo stoi,...ze kawa za czarna..itd...cierpiałem tak kilka dni...aż zadzwonił do mnie Jurek....który był leśniczym u sąsiadów a polował u nas.....twierdząc ze u siebie nie będzie płoszył zwierza..heheh...rzekł tylko jedno ...wpadnij coś zobaczyć....pojechałem wieczorem do niego,ciekaw co tez takiego ciekawego mam mi do pokazania mój przyjaciel.....wjechałem na podwórko i odrazy zobaczyłem dym z komina w przybudówce..a jak tam sie pali to znaczy ze Jurek coś tam preparuje...wszedłem od razu tam...i zobaczyłem..mojego przyjaciela jak czyści potężny wieniec byka.....podniósł tylko wzrok...i powiedział...co za partacze ...takiego byka.....takiego byka...on powinien tu zostać...a nie już padać od kuli...i to jeszcze z niemieckiej...jak na wojnie....odrazy poznałem ten wieniec...po rozlodze i długich opierakach....to był mój spudłowany byk.....co tak sie gapisz...powiedział.....patrz jakiego byka zatłukli dewizowcy...podprowadzający ....wiał ile sil w nogach z mojego podwórka......3 czerwone pewne...potęga.....a ma ok7 lat...wiesz co to by było za byczysko za kilka lat...i wtedy mu powiedziałem,ze kilka dni wcześniej do niego waliłem....kazał mi na kolanach do Częstochowy iść....bo u nas już bym w życiu do byka za to nie strzelił......ale faktycznie....sylwetkę ma jakby miał z dychę bynajmniej...próbował mnie pocieszyć...ale zęby...to zęby....i koniec kropka.....masz szczęście......uffff...cale emocje ze mnie zeszły...cieszyłem sie z tego pudla,teraz,bardzo sie cieszyłem....
następny tydzień spędziłem w trasie..wiec o bykach tylko śniłem....w sobotę zajechałem do domu,syn od razu jak zwykle zdaje mi relacje...co gdzie chodzi...co kto strzelił...itd...widział tez wczoraj bardzo mocnego byka w sadzie za droga...na oko 14.stak....bardzo mocny....syn nie miał ze sobą lornetki..wiec widział go gołym okiem...na jakieś 200m...i to jeszcze w biegu...miał jedna lanie.....tylko jedna...
postanowiliśmy usiąść popołudniu na zrębie ..oddział przed sadem....są tam młodniki...może tam leży,potem poszedłem spać...po południu ,wypiłem kawkę...i idę z Szymkiem...na zrąb...po drodze rozmawiamy o minionym tygodniu,o lesie ,o byku..kiedy doszliśmy do zrębu,postanowiliśmy ze ja idę na stalą...a Szymek sobie siadzie na wysiadce troszkę dalej...tak tez zrobiliśmy...kolo 16 zaryczał pierwszy organista.gdzieś w głębi lasu zawtórował mu drugi...potem ryczało już kilka byków....w naszym młodniku na wprost ..usłyszałem łamanie..a po chwili krótkie gardłowe stękniecie...spojrzałem na Szymka przez lornetkę...on już lustrował młodnik...pokazał mi tylko palec do góry...znaczy sie idzie coś....
powolutku zacząłem lustrować korony sosenek w młodniku...i wreszcie zobaczyłem ...zobaczyłem koronę wieńca...nie dalej jak 80 m ode mnie...za chwile nastąpiło drugie stękniecie ..potem ryk przeszył powietrze.....potężny basowy ryk starego samca.....wyraźnie byk kierował sie na Szymka.....po chwili już go widziałem w całości ...potężne byczysko z wieńcem położonym na grzbiet..zaryczało znowu.....byk stal na malej haliźnie....i dawał mi prawy bok.....a na łbie...na łbie cudo.....czternastak o krótkich grubych tykach ..lekko staśmionych kolo opieraka....dwie potężne korony...i te oczniaki...długie i oszlifowane jak płozy u san....nie moglem zwlekać....raz kozie śmierć...znaczy sie bykowi....krzyż na komorę.....i bach...potężna rakieta ....krótki galop....i byk pada pod wysiadka Szymka....po chwili już bylem przy nim....Szymon ucieszony..bardziej niz ja....chyba...powtarzał tylko...tato..to on...to on....od razu rozcinam mu skórę na żuchwie...i zaglądam.....chyba dobry.....dzwonie po Jurka ...jest po 20 minutach...i w zupełnych ciemnościach pod latarkami ....sprawdzamy jeszcze raz....i słyszę wreszcie ..ok.....dobry...ok 10 lat..a Jurek jest przewodniczącym komisji wyceny trofeów....wiec już moglem sie cieszyć pełnia szczęścia..pewniak....po wypatroszeniu...waga wskazuje 188 kg....wieńcowi zabrakło 20 pkt do brązu.....ale dla mnie i Szymka...jest największy i najpiękniejszy na świecie....mam do tej pory ponad 20 byków..są mocne i słabe ...ale ten ...to mój najmocniejszy....jedyny łowny,,,i strzelony wspólnie z moim synem.to tak naprawdę pól jego byka ...on wypatrzył...podrzucił żeby iść na zrąb...ja go tylko strzeliłem.....DARZ BÓR SYNU....DARZ BÓR SZYMON

ADAM
Ostatnio zmieniony 18 gru 2010, 16:03 przez Adam36, łącznie zmieniany 3 razy.

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Z MOJEGO PAMIETNIKA.

7
duszek36 pisze::oops: :oops: :oops: :oops: :oops: sorki za bledy postaram sie poprawic...heheh...niemyslalem ze ktos bedzie to sprawdzal pod wzgledem ortograficznym........hehhe.......ale ok.....rozzumiem....i jeszce raz przepraszam za pisownie siade kiedys nad reszta i poprawie....a przynajmniej sie postaram.....i to niesą perypetnie tylko ...wspomnienia..... ;) ;)
Panowie i Panie ale spójrzmy na to tak ,że nie każdy jest idealny. Może duszek ma dysleksje? A to jest już chyba choroba.
Ale nie ważne, duszek pisz ile wlezie oni tylko gadają o błędach a tak to mają to w nosie ;]
YouTube: youtube.com/thehunterpolska

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Z MOJEGO PAMIETNIKA.

9
Nie..kolego ..poprostu jak stoje gdzies w europie na parkingu,czekajac na ladunki....poprostu spisuje sobie swoje wspomnienia.....a Janusz Śikorski.....tez jest moim guru....uwielbiam jego ,ksiazki i opowiadania w lowcu........i tez czesto poluje w bieszczadach....mam tam mnostwo znajomych..pozdrawiam..i darz or.....heheheh.....wiesz ja pisze szybko ...to co mysle wiec niezwracam uwagi na bledy ort,czy tez jezykowe....wiec musialbym wszystko ..poprawiac..hehehhehe........

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Z MOJEGO PAMIETNIKA.

15
duszek36 pisze:Nie..kolego ..poprostu jak stoje gdzies w europie na parkingu,czekajac na ladunki....poprostu spisuje sobie swoje wspomnienia.....a Janusz Śikorski.....tez jest moim guru....uwielbiam jego ,ksiazki i opowiadania w lowcu........i tez czesto poluje w bieszczadach....mam tam mnostwo znajomych..pozdrawiam..i darz or.....heheheh.....wiesz ja pisze szybko ...to co mysle wiec niezwracam uwagi na bledy ort,czy tez jezykowe....wiec musialbym wszystko ..poprawiac..hehehhehe........
Więc.......możesz.......po prostu...poprawiać? Ogólnie ciekawe opowiadania ale te błędy ortograficzne rzucają się w oczy niestety. A tak wogóle to Sikorski sie pisze prze si a nie Śikorski.
Obrazek

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusja”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość