Wybierz zwycięzce!

Czas głosowania minął 03 maja 2015, 22:52 Można wybrać tylko 1. opcję

Jubar - "Wielkie nieszczęście
Liczba głosów: 4 (21%)
Mr_Smith_TS - "Szczęście w (nie)szczęściu"
Liczba głosów: 2 (11%)
Sos3nka - "Piękne Polowanie"
Liczba głosów: 6 (32%)
StrzelecWyborowyPL - "Australijskie szaleństwo" (Brak głosów)
Łanczkoś - "Alpy i spotkanie z ich Królem" (Brak głosów)
Damian385 - "Dzik w gąszczu kukurydzy"
Liczba głosów: 7 (37%)
Liczba głosów: 19

Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

1
[center]KONKURS !!![/center]
Organizujemy kolejny konkurs z możlwością zdobycia kolejnych punktów rankingowych, o których mowa >TUTAJ< Tym razem nie mówimy o punktacji czy fotografii, a najlepszym opowiadaniu z polowań TheHunter!

Na pewno każdy z nas ma niezapomniane wspomnienia z tą grą. Tropił olbrzymiego jelenia, widział rogatego koziorożca na klifie w Alpach czy nie trafił w wielopunktowego lisa węglarza. Z pewnością są setki inncyh ciekawych sytuacji, podziel się z nimi i zagranij kolejne punkty do rankingu!

[center]Nagrody:[/center]
[center]1. 10 punktów do rankingu
2. 7 punktów do rankingu
3. 3 punkty do rankingu
[/center]


Krótki regulamin:
1. Prosimy o pisanie nieco dłuższych prac. Brane pod uwagę będzie: klimat oraz ortografia. Mile widziany screen z danej przygody, jednak nie będzie on oceniany.
2. W ramach pomocy: Słownik języka polskiego LINK, słownik ortograficzny LINK
3. Oceniać będą użytkownicy forum TheHunter Polska! Administrator wykona ankietę, w której każdy będzie mógł wyłonić swojego zwycięzce! Osoba z największą ilością głosów wygrywa.

[center]Czas zakończenia konkursu - 1.05.2015[/center]
[center]Głosowanie - 1.05-3.05.2015[/center]
[center]ZACZYNAMY GŁOSOWANIE ! WYBIERZ ZWYCIĘZCE![/center]
[center]
Obrazek
[/center]
Mysliwy / Gracz

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

2
Jeszcze moze info gdzie to wysylac i jak tytulowac bo to chyba ulatwi i wam zadanie :
Druga kwestia - Moj komp ma angielski windows i nijak nie umiem nauczyc go polskich znakow :
Czy w takiej sytuacji musze koniecznie latac po necie i kopiowac poprawne wyrazy czy przymkniecie na to oko ;)
Pamiętaj Kashalott to największy Drapieżnik na świecie hehehe


Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

3
Kashalott pisze:Jeszcze moze info gdzie to wysylac i jak tytulowac bo to chyba ulatwi i wam zadanie :
Druga kwestia - Moj komp ma angielski windows i nijak nie umiem nauczyc go polskich znakow :
Czy w takiej sytuacji musze koniecznie latac po necie i kopiowac poprawne wyrazy czy przymkniecie na to oko ;)
Windowsa łatwo w kilka minut przekształcić na PL. A jak się nie chce to można tutaj: https://docs.google.com/document/u/0/

Prace wysyłamy jako odpowiedź na ten temat.
YouTube: youtube.com/thehunterpolska

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

4
Opowiadanie pt."Wielkie nieszczęście"

Startując z dolnej leśniczówki w Alpach chciałem bardzo upolować byka z pięknym porożem. Poszedłem nad rzekę i idąc po niej widziałem tylko łanie, ale wchodząc na górkę na zakręcie rzeki zobaczyłem kogoś a tym kimś był byk ale nie mały nie średni byk ale piękny byk z pięknym rozrośniętym porożem strzeliłem do niego ze sztucera anschutz 9.3x62 w kark jeleń już się położył, bo już nie żył. Moja radość była ogromna ale biegnąc po piękne trofeum gra się zacięła i wyrzuciło mnie z serwera. Myśląc tylko o tym żeby zebrać swoje trofeum wróciłem do gry na tym samym serwerze. Biegnąc ile sił miałem w nogach żeby dotrzeć do miejsca postrzelenia, ale na miejscu nikogo nie było oprócz: pluskającej wody, szumiących drzew i mnie. Bardzo mnie to zezłościło i posmuciło. Chyba każdy myśliwy nie chciałby sobie odpuścić takiego trofeum. Ta przygoda bardzo wbiła mi się do głowy i chyba nigdy jej nie zapomnę.

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

5
Proszę pamiętać o 1 pkt. regulaminu konkursu: DŁUŻSZE PRACE. Mnóstwo błędów interpunkcyjnych oraz stylistycznych. Bardzo nieumiejętnie i niepoprawnie rozbudowane zdania złożone. Jubar jeśli chcesz wziąć udział w konkursie i walczyć sprawiedliwie o wygraną musisz zdecydowanie bardziej się przyłożyć.

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

6
[center]"Szczęście w (nie)szczęściu"[/center]

Kilka tygodni temu postanowiłem wziąć udział w konkursie dotyczącym mulaków, a dokładniej - średniej wagi trzech najcięższych sztuk. Od razu wybrałem się na spacer, w końcu zawsze jest szansa na zdobycie podium. Z początku wszystko szło lepiej, niż mógłbym to sobie wyobrazić, szybko zająłem pierwsze miejsce. Nie przypuszczałem, że to takie proste. Później jednak wszystko się zmieniło...

Swoimi "zdolnościami" byłem zdumiony do czasu, gdy ostałem się na pozycji piątej, a z miejsca piątego spadłem na siódme. Mimo, że do końca konkursu pozostało jeszcze wiele czasu, to natychmiast przygotowałem się na dłuższą wędrówkę. Niestety, zapomniałem, że w poradniku księżycowym było napisane: "Tego dnia samce będą bardziej płochliwe, niż dotąd". Ale cóż zrobić? Sztucer, wabik, lornetka, amunicja i oczywiście aparat są już gotowe. Po porannej kawie natychmiast wyszedłem z leśniczówki w poszukiwaniu zwierzyny.

Pogoda sprzyjała, brakowało na niebie chmur. W końcu moim oczom ukazały się ślady. To bardzo dobra okazja do podciągnięcia wyniku! Trop zwierza ciągnął się wzdłuż leśnej ścieżki, przez rozłożyste polany. Chwilę później chwyciłem za wabik.

W okolicy słychać było tylko echo dźwięku "chrząkacza". Idąc tropem dotarłem do ambony. Postanowiłem zatrzymać się tu na jakiś czas, rozłożyłem więc namiot. Po kilkunastu minutach usłyszałem potężny ryk. Szybko wspiąłem się na ambonę, a po chwili zobaczyłem w oddali piękne poroże. Ucieszyłem się jak nigdy, mulak był naprawdę ogromny! Wyjąłem swój wabik, zacząłem nawoływać. Zwierzę biegło w moją stronę, nagle zatrzymało się i zaczęło się rozglądać. Chwilę potem spojrzało na ambonę i stanęło w bezruchu. Pozostaje już tylko wyjąć moją ulubioną .243-kę i oddać szybki, bardzo czysty strzał. Wstrzymałem oddech i zacząłem odliczać w myślach. 5... 4... 3... 2... 1...

Już tylko milisekundy dzieliły mnie od strzału, aż tu nagle... byk odwrócił się. Spanikowałem i wystrzeliłem, trafiając mu w nogę, przy okazji płosząc wszystko w okolicy. Po chwili byk zniknął z pola widzenia.
-Lepiej być nie mogło - pomyślałem.
W pogoni za mulakiem najszybciej jak tylko mogłem złożyłem namiot i pomaszerowałem za śladami. Nawoływałem, jednak nic z tego, nie odezwały się nawet młode łanie. Pozostaje tylko tropić, tropić i jeszcze raz tropić.

Około godziny trzynastej znudzony i zmęczony tropieniem rozbiłem obóz niedaleko plaży, na stoku. Postanowiłem coś zjeść, wypić i odpocząć przed następną wędrówką. Po krótkim wypoczynku spojrzałem na zegar, właśnie wybijał godzinę 14:30. Rozejrzałem się, spojrzałem w dół stoku i nie mogłem uwierzyć własnym oczom: na polanie pasł się prawdziwy, najprawdziwszy mulak, ale nie taki zwykły, tylko biały. Albinos trząsł swoim wielkim porożem tylko zachęcając mnie do powieszenia jego medalionu w moim pokoiku trofeów.

Wyjąłem "chrząkacza" i od razu wołałem. Byłem tak podekscytowany, że nawet nie zauważyłem, jak okaz skręcił w mą stronę. Kucnąłem i powoli zsuwałem się ze skał. Wtem zza krzewu wybiegł mulak i jak na niego przystało stanął i patrzył na mnie. Przypomniała mi się legenda, która głosiła, że albinosy są najbardziej czujne ze wszystkich rzadszych wersji zwierzyny. Ogarnął mnie strach. Mulak był kilkanaście metrów ode mnie i nawet nie zamierzał spuścić ze mnie wzroku. Wtem... byk ponownie rozpoczął wędrówkę.

Bez strachu wyjąłem lubiany przeze mnie sztucer, wziąłem głęboki oddech, przyłożyłem lunetę do oka i strzeliłem. Byk rozpoczął ucieczkę, ale zaraz potem upadł i czekał, aby go dobić. Zrobiłem to natychmiast.

Dzięki jego masie, było to bowiem ciężkie zwierzę, odzyskałem podium i zająłem drugie miejsce. Konkurs kończył się jutro, miałem więc czas na walkę o pierwsze miejsce. Spotkałem jeszcze jedno stado mulaków. Wśród nich napotkałem jeszcze jednego ogromnego, stał na trzech nogach, a jedną trzymał nad ziemią. wydawało mi się, że już go kiedyś widziałem. Nie pomyliłem się. To on sprawił mi tyle kłopotów z tropieniem. Stanąłem na ambonie, wyciągnąłem sztucer, wstrzymałem oddech i oddałem strzał. Tym razem okazał się celny, mulak padł na miejscu. To on pozwolił mi poprawić się i zdobyć wcześniejsze pierwsze miejsce.

Następnego dnia wyniki zostały podliczone. Po południu otrzymałem złoty medal. Ponowne zdobycie pierwszego miejsca zawdzięczam w większości mojemu szczęściu, tej wyprawy nie zapomnę do końca swojego życia.
Ostatnio zmieniony 01 maja 2015, 17:56 przez Mr_Smith_TS, łącznie zmieniany 1 raz.

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

8
"Piękne Polowanie"


...Kiedy dowiedziałem się o zbliżającym się majowym weekendzie pomyślałem ,że pójdę na dłuższe polowanie.
Kiedy obudziłem się kolejnego dnia zadzwoniłem do kumpla czy nie przejdzie się do leśniczówki Field Lodge na Mulaki i
dzikie świnie odpowiedział no pewnie dawno nie byłem na polowaniu.Postanowiliśmy że w poniedziałek wyruszymy w drogę.
Rano jak zwykle wypiliśmy herbatę i poszliśmy

O 11 zaczęliśmy szukać wabiliśmy na zmianę co 10 minut.Po 30 minutach wabienia odezwał się samiec
dzikiej świni był około 100 metrów od nas.Przeładowaliśmy nasze grawerowane sztucery 308 Anschütz 1780 D FL i
podążaliśmy w jego stronę.Był niedaleko nas wyciągnąłem przenośną ambonę i na nią weszliśmy.Był dostatecznie blisko
aby oddać czysty strzał.Kolega wycelował odliczył i strzelił jak zwykle miał szczęście i trafił w komorę.Pobiegłem
pierwszy i zobaczyłem punktację ważył 250kg i jego punktacja wynosiła 1089 punktów! ucieszyłem się bardzo jednak
trochę było mi przykro ,że wynik idzie na konto kolegi jednak on powiedział,że kolejna jest moja nie za bardzo mnie to
pocieszyło ale powiedziałem ok.Nagle zrobiło się ciemno niebo poszarzało kolega rozbił namiot i się schowaliśmy.
Kiedy przestało padać wyruszyliśmy w dalszą drogę.Tym razem za wzgórzem zobaczyliśmy łanie i ładne samce Mulaków
zacząłem wabić podszedł mały samczyk był oddalony od swojego stadka więc zdecydowałem się na strzał z łuku.Wycelowałem
policzyłem do 3 i strzeliłem padł na miejscu.Bardzo uszczęśliwiło mnie to bo nigdy wcześniej nie strzelałem z łuku
a tym bardziej w takiej sytuacji! stadko nie uciekło.Kolega powiedział żebym poszedł z drugiej strony a on z drugiej
i razem zaczęliśmy wabić ,aby stadko się rozeszło i było można upolować wszystkie.Podeszły do mnie 2 piękne samce
pomyślałem nie mam szans upolować 2 na raz lecz pomyślałem dam radę tylko muszę się postarać wycelowałem strzeliłem 1
padł a 2 zerwał się do ucieczki szybko wycelowałem i strzeliłem 2 raz i trafiłem.U kolegi było trochę gorzej bo udało
mu się tylko upolować 2 łanie a samiec uciekł.podzieliliśmy się sprawiedliwie upolowaną zwierzyną.Bardzo się cieszyliśmy
że polowanie tak bardzo nam się udało usiedliśmy na bliskim wzniesieniu aby odpocząć ,a tu nagle "Kfik,kfik,kfik"
Spojrzałem się na kolegę uśmiechnąłem po czym wstałem i przeładowałem mojego sztucera kolega uczynił podobnie.

Skradaliśmy się najbliżej jak się dało po czym oddałem strzał.Tym razem miałem pecha stało się najgorsze co mogło być
strzal w nogę! Postanowiliśmy się rozdzielić.Kolega poszedł polować na króliki a ja szukać mojej "nieszczęsnej" świnki.
Po 2 kilometrach znalazłem zgubę.Opłacało się szukać bo jej punktacja wynosiła aż 1400 punktów! Z kolegą spotkaliśmy się
przy leśniczówce ,gdzie opowiedział mi o swoich króliczych okazach...

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

9
"Australijskie szaleństwo"

Korzystając z możliwości poliwania przez weekend na wszystkie gatunki zwierzyny postanowiłem wyruszyć na polowanie do Australii.

Po opuszczeniu jednej z leśniczówek postawiłem sobie cel, którym było upolowanie samca kangura. Po około 10 minutach drogi znalazłem pierwszy trop kangura. Poszedłem za nim. W trakcie tropienia spotkałem lisa, niestety nie stał w dobrym dla mnie miejscu. Chodził sobie między kamieniami, a ja byłem bardzo blisko niego, nie chciałem podchodzić aby go nie spłoszyć. Cwany lis dalej tam sobie chodził, nie mogłem w niego wycelować, postanowiłem zaryzykować i do niego podejść, ale lis okazał się być czujnym i od razu uciekł i zanikł. Powróciłem do tropienia kangura.

Po około 20 minutach tropienia zgubiłem trop. Mówi się trudno. Blisko mnie była duża góra, postanowiłem na nią wejść i się rozejrzeć. Nie udało mi się nic wypatrzyć. Zszedłem z góry i poszedłem przed siebie. Od razu po zejściu z górki spotkałem trop kangura. Był bardzo blisko mnie, od razu się położyłem i zacząłem czołgać. Na szczęście nie uciekł, bo tropy wskazywały, że jest blisko mnie i sobie spokojnie wędruje. Tak chodząc kucniętym lub się czołgając nie mogłem wypatrzyć kangurka więc ustałem, wtedy uciekł, biegł tak szybko, że nie zdąrzyłem wystrzelić. Wtedy zorientowałem się, że chodziliśmy w kółko, kangurek był mądry, nie wyszedł z buszu tylko chodził sobie w nim dookoła nadwyrężając moją cierpliwość, a wystarczało tylko poczekać na niego, aż mi się nawinie pod lufę...

Po około 30 minutach zauważyłem tego kangura. Chodził sobie na otwartym terenie, był około 60 metrów dalej ode mnie, niestety wbrew moim oczekiwaniom nie był to samiec lecz samica... No nic, wystrzeliłem do niej, padła po chwili, nawet się nie ruszyła. Tak upolowałem po godzinie chodzenia pierwszego kangura. Poszedłem dalej, na południe rezerwatu gdzie spotkała mnie miła niespodzianka...

Podczas marszu spotykałem mnóstwo dzikich świń, na szczęście nie były chętne do atakowania mnie, nie zwracały w ogóle na mnie uwagi. Po około 50 minutach drogi od upolowania pierwszego kangura spotkałem stado 4 kangurów - 3 samice i 1 samiec. Niestety samiec był bardzo daleko i nie byłem pewien czy go upoluję, postanowiłem strzelić do jednej z samic, która była najbliżej mnie. Tak jak jej poprzedniczka padła w ogniu. Poszedłem potem na zachód.

Po niedługiej drodze spotkałem 2 kangury, oczywiście samice. Obie stały na górze, obie w odległości większej niż 100 metrów ode mnie, a także od siebie. Strzeliłem do tej co na moje oko wydawała się być większą, padła w ogniu, patrzę co robi ta druga, a ona sobie stoi, zastanawiam się co się stało, że nie uciekła, nie słyszała strzału? No nic, wystrzeliłem w jej kierunku i powoli zjechała z górki na dół. Idąc po nią spotkałem kolejną samicę, tym razem coś jeszcze dziwniejszego mnie spotkało, wyskoczyła do mnie plecami z trawy i stała koło 20 metrów dalej ode mnie, od razu wystrzeliłem, dostała w płuco i skończyła jak reszta. Poszedłem podnieść najpierw tą samicę, którą upolowałem jako drugą, jak się okazało później ten wybór okazał się bardzo dobrym wyborem.

Po podniesieniu już 5 sztuki wypatrzyłem kolejną sztukę, stała za skałami, wszedłem na górę, aby mieć lepszy widok. Niestety strzał nie był dobry. Jak się okazało później, dostała tylko w górną kończynę. Ciekawe było to, iż mimo to, że dostała tylko w górną kończynę strzał ten okazał się być śmiertelnym... Po 5 minutach drogi wypatrzyłem kolejną samicę, oczywiście skończyła jak inne.

Po dwugodzinnym pobycie w australijskim rezerwacie i upolowaniu 7 sztuk kangurów zastanawiałem się co tu zrobić, czy wrócić do leśniczówki, a potem do domu czy jeszcze poszukać tego samca. Wybrałem tę drugą opcję, ale na to zadanie dałem sobie pół godziny. Po 20 minutach w końcu spotkałem samca, niestety był daleko, a przed nim była chmara dzikich świń. Chciałem się zakraść, ale to spowodowało tzw. reakcję łańcuchową, spłoszyłem jedną z dzikich świń, to spowodowało, że spłoszyła się druga, a potem kolejne, a w końcu spłoszył się kangur...

Po dotarciu na miejsce skąd uciekł kangur poszedłem jego śladami, nie uciekł daleko, bo był dalej około 200 metrów. Zakradłem się do niego powoli, po cichu. Wstrzymałem oddech, stał do mnie tyłem, wycelowałem do niego prosto w jego środek aby mieć pewność, zacząłem odliczać, 3... 2... 1... bum, leży. Szybko do niego pobiegłem i go podniosłem. Zadowolony z miłymi wspomnieniami po pierszym i jak narazie jedynym polowaniu w Australii wróciłem do leśniczówki, a potem do domu z 8 kangurami w tym z jednym samcem.

/// Edytowałem, gdyż dwa razy dodałeś to samo ;) Drugiego posta usunąłem
Łanczkoś

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

10
"Alpy i spotkanie z ich Królem"
Przez te kilka lat w Hunterze miałem wiele przygód, które do końca będę mile wspominał. Dziś przytoczę jedną z nich, która miała miejsce mniej więcej dwa miesiące temu. Dostałem zaproszenie na grę na serwerze kolegi Danloka, który razem z kolegą Tommym357 polował na brunatne oraz lisy w dolnej części rezerwatu Val des-Bois. Jako że była to niedziela, z chęcią przyjąłem zaproszenie i postanowiłem, że celem mojego polowania będą koziorożce, które od dłuższego czasu były przeze mnie mocno zaniedbane. Wystartowałem z górnej leśniczówki – pogoda była znakomita, słońce świeciło a w uszach było słychać lekki powiew alpejskiego wiatru. Patrzę w ekwipunek z zadumą – Co zabrać? Jako że celem łowów był tylko jeden gatunek, wybór był prostszy. Postawiłem na sprawdzony zestaw – karabin Bullpup 7mm + luneta 12x, jak dla mnie najlepsze na Koziorożce. Do plecaka spakowałem również dwie paczki amunicji oraz dodatkową lunetę 9x, a nóż jakiegoś misia spotkam na szlaku prowadzącego do szczyt rezerwatu. Do tego kilka apteczek, lornetka, dalmierz oraz wskaźniki wiatru. Można iść!

Po kilkukilometrowej wędrówce po dolnych partiach gór, oraz podwójnej wspinaczce dotarłem do szczytów. Już przy samym klifie zauważyłem sporo tropów koziorożców - w głowie sobie pomyślałem, że to może być dobry dzień. Podczas gry widziałem, że moi towarzysze którzy ganiali za mykitami co raz pozyskiwali kolejne trofea, więc ja nie mógłbym być gorszy. Pogoda dopisywała, nie spadła ani jedna kropla deszczu i patrząc w niebo, wcale się na to nie zanosiło. Wiatr przyjemnie wiał, wprawiając w taniec kępki traw oraz rosnące tuż przy nich astry alpejskie, jednakże rogaczy brak. Znając charakterystykę zwierza, większość mojej wędrówki pokonywałem na kucaka. Na stromych zboczach wreszcie zauważyłem pierwszego zwierza. Wyjąłem lornetkę w celu identyfikacji celu. Samica, patrząc po rogach, nie za duża. Staram się nie strzelać do samic, jednak w tym wypadku złamałem regułę. Dalmierz wskazywał 120 metrów, mając taki snajperski zestaw odległość idealna. Pierwszy okaz zaliczony, jednak wciąż w podświadomości czułem, że najlepsze przede mną.

Pokonując kolejne tereny rezerwatu usłyszałem dźwięki, po czym odgłos wydał HunterMate. Znaleziono: ‘Koziorożec – samiec’! W końcu! Patrząc na mapie znajdował się na gdzieś na klifie jednej z najwyższych gór. Nie przerażony na klęczkach zmierzałem ku jego stronie, mając w ręku lornetkę by w jak najszybszy sposób odnaleźć mego koziołka. Pokonywał kolejne metry, przykładam lornetkę do oczu i widzę mój cel. Oniemiałem, był ogromny! Wielki, idealnie ciemna szara maść a do tego rogi takiej wielkości, że gdyby skinął łeb do tyłu mógłby nimi dotykać zadu. Po szybkim użyciu dalmierza zauważyłem, że mam do niego 160 metrów. Niby nie dużo, jednakże patrząc na teren w jakim się znajdował, nie miałem szansy na żadne zarepetowanie, musiał to być jeden – aczkolwiek celny strzał. Dwa metry od siebie znalazłem spory głaz, który posłużył mi jako stanowisko do strzału. Jeszcze przez kilkadziesiąt sekund obserwowałem zwierza przez szkła, a w głowie na szybko obmyślałem taktykę na jego pozyskanie. W końcu koziorożec ustawił się bokiem do mnie – teraz albo nigdy. Wyjąłem mój sztucer, siatka ustawiona mniej więcej na serce samca, wstrzymałem oddech…pociągnąłem za spust. Przez chwilę zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem mój cel sunął się po owym klifie ku dolinie, udało się! Podekscytowany szybko wstałem z głazu i biegiem pomknąłem do podniesienia trofeum. Z przypływu podekscytowania, nie zaznaczyłem go na mapie, miałem małe problemy z jego odnalezieniem. Jednak po krótkim czasie widziałem już tylko wielkie rogi, mam Cię! Zanim go podniosłem, uważnie się przyglądałem - był przeogromny. Tak jak oceniłem z daleka, rogi były ogromne, idealnie złotej maści o długości równej grzbietowi. Tuż obok rosła mała sosna alpejska, urwałem gałązkę, włożyłem w żuchwę mojej zdobyczy jako złom, przykląkłem i oddałem cześć ku Świętemu Hubertowi. Po ceremoniale podniosłem samca i ukazał się wynik… 279.312!

Wynik, który już chyba nigdy mi się nie przytrafi. Na czacie już pojawiły się gratulacje od moich towarzyszy. Kilka godzin potem patrzę na tablicę liderów, 78 wynik w sezonie, oniemiałem ze szczęścia.
Na pewno nigdy nie zapomnę tego polowania. Niejednokrotnie podążałem za wielkimi okazami, jednak ten zostanie u mnie najdłużej w pamięci. Darz Bór!
[center]
Obrazek
[/center]
Mysliwy / Gracz

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

11
Opowiadanie pt. :"Dzik w gąszczu kukurydzy"

Pewnego dnia gdy miałem trochę wolnego czasu wybrałem się na polowanie. Miałem do wyboru wszystkie zwierzęta jakie można spotkać w grze, ale wybrałem dzika, ponieważ ostatnio widziałem u siebie za oknem jak ryły moje nieużytki. Więc postanowiłem dać odwet, przynajmniej w grze.

Swoją wyprawę rozpocząłem o godzinie 15.00 z rezerwatu Hirshfelden a dokładnie z leśniczówki Müllerwaldhütte. Jeszcze przed wędrówką musiałem zaopatrzyć mój ekwipunek w niezbędną broń i inne przedmioty, które będą pomocne w upolowaniu - mam nadzieję - wysoko punktowanego odyńca. Gdy wszystko już spakowałem, postanowiłem ruszyć w drogę. Moim celem była pobliska ambona, która znajdowała się blisko leśniczówki. Postanowiłem ruszyć przez las, aby napawać się pięknem jesiennego krajobrazu. Słońce przysłaniały od czasu do czasu poprzerywane chmury, ale na szczęście nie padał z nich deszcz. Po jakimś czasie, wychodząc powoli z lasu, przez lornetkę zobaczyłem mój cel. Musiałem iść w kuckach, ponieważ bałem się, że mogą być spore okazy. Po kilkunastu minutach doszedłem do ambony i wszedłem cichutko po drabinie do środka. Tak minął mój pierwszy etap wyprawy.

Gdy już odsapnąłem, wziąłem do rąk lornetkę i zacząłem uważnie się rozglądać. Po lewej stronie widać było las i nic po za tym. Na wprost znajdowało się pole zniszczonej kukurydzy i to zapewne każdy wie przez kogo. Nie było tam nic ciekawego oprócz paru bażantów znajdujących się w oddali tegoż pola. Natomiast po prawej stronie widniało łagodne wniesienie a za nim polana na której pasł się rogacz. No cóż, nie było innego wyjścia jak tylko czekać, że być może jaki dzik, przyjdzie dalej ryć w tej już zniszczonej kukurydzy. Mijały minuty, ale i tak na horyzoncie nie było widać nic ciekawego. Ale na łonie natury nigdy nie jest nudno. Mogłem rozkoszować się trzepotaniem skrzydeł bażanta i wydawanych jego dźwięków, w oddali słyszałem krzyki rogacza, i piękne odgłosy przelatujących na okrągło gęsi, a w tle szum lasu. Po pewnym czasie trochę zacząłem się denerwować, ponieważ wszystko wszędzie było, tylko nie to co ja chciałem. Ale co zrobić, w życiu tak już jest. Upływały godziny, słońce chyliło się ku zachodowi, a ja nadal pozostawałem z pustymi rękami. Zirytowany miałem zakończyć swoją wyprawę, ale coś w duszy nie dawało mi spokoju. Pomyślałem jeszcze, że rozejrzę się dookoła patrząc przez lornetkę. I wtedy ...

... zobaczyłem, że od strony lasu wyłania się czarna sylwetka pojedynka biegnącego w kierunku kukurydzy przy której jestem. Na twarzy zrobił mi się przysłowiowy "banan", bo jak się nie cieszyć skoro nadarza się taka okazja. W bezruchu poczekałem kilka chwil, aż odyniec zbliży się na dostateczną odległość. Gdy już "doszedł" na miejsce, nie pozostało nic innego jak tylko oddać mu celny strzał na komorę. Stał centralnie bokiem, rozglądając się na lewo i prawo. Wyjąłem moją strzelbę, załadowaną pociskiem breneka. Składam się, mierzę w lunecie, wstrzymałem oddech, skupiłem się do maksimum i oddałem strzał. W pierwszej chwili po strzale, dzik na moment kompletnie znieruchomiał - pocisk zrobił swoje - a ja oglądałem przez ułamki sekund sylwetkę piękną, potężną, lśniąca w poświacie zachodzącego słońca, napawając się pięknem jego i otoczenia. Nagle położył się, ale jeszcze dawał oznaki życia. Nie pozostało mi nic innego, jak oddać drugi strzał. Bestia dokończyła swój żywot. Tak zakończył się mój drugi etap wyprawy.

Po ochłonięciu z wrażeń, nie pozostało mi nic innego jak iść po moją zdobycz. Czułem ulgę, a jednocześnie radość, że jest już po wszystkim. Gdy dotarłem na miejsce, wyjąłem z plecaka mój Huntermate i potwierdziłem zdobycz. Ku mojemu zdziwieniu, wynik nie był taki zły - 956 punktów - to przyzwoity liczba. Ponieważ dzień się już kończył, z wielką radością zawróciłem do leśniczówki, aby odpocząć po ciężkim, ale pełnym wrażeń słonecznym popołudniu.

Nie zapomnę tej wyprawy do końca życia i myślę, że jeszcze nie raz będę miał okazją ubić wysoko punktowanego zwierza.

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links

Re: Konkurs - Najlepsze opowiadanie!

14
Robicie bardzo dużo błędów ortograficznych! takie prace nie powinno się brać pod uwagę ,ponieważ po to są słowniki podane w linku ,aby nie robić błędów! zagłosowałem na pracę która mi się spodobała lecz i tak były tam błędy ortograficzne...Następnym razem bardziej się postarajcie wystarczy otworzyć słownik i sprawdzić!

Link:
BBcode:
HTML:
Hide post links
Show post links
Zablokowany

Wróć do „theHunter.pl - Zawody”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości