kotlet800 pisze:Gracie, a może graliście? Jest tego sporo (więcej niż wędkowania którego jest mało
). Słyszałem o Cabeli (głupota trochę jak zobaczyłem gameplay i sceny w Afryce, 100 słoni, 200 zebr i 500 antylop biegło razem..). Grałem w Hunter's Trophy, taka trochę prosta gierka, ale nie jest zła. Rozbroiła mnie misja jak wcieliliśmy się w psa myśliwskiego
. Poza tym słyszałem też o serii Deer Hunter. Czy to jest płatna gra, coś w stylu The Hunter?
Jak widzę nie ma ogólnego tematu o innych grach więc można by tu pogadać o mniej znanych tytułach
Nie ma "mniej znanych" tytułów.
Deer Hunter święcił triumfy lata temu. Kilka tytułów serii można już dostać za darmo na serwisach ze starymi grami. Ale grafika na spritach i do tego dość prosta gra, choć trudna. No i tylko jelenie... :)
Seria Cabela tylko we wczesnych tytułach miała aspirację do walki z DH o trofeum najlepszej gry myśliwskiej.
Potem ewoluowała w stronę konsolowej strzelanki "na motywach myśliwskich". Obecnie to raczej kuzyn Call of Duty.
Hunter's Trophy niestety jest dość casualowa - prowadzi cię za rączkę, żebyś trafił dokładnie tam i w to, co przewidział programista.
Symulatory łowiectwa zawsze były grami niszowymi i nigdy nie zarabiały na tyle dużo, żeby opłacał się ich rozwój i tworzenie konkurencyjnych produktów.
Obecnie The Hunter, przejął palmę pierwszeństwa i pod względem grafiki i zabawy i realizmu. I choć kurs na mikropłatności i abonament nie jest może godny pochwały (ze strony gracza), pozwala zespołowi zarabiać na grze w stopniu wystarczającym, żeby była rozwijana i udoskonalana. A to jest z pożytkiem dla graczy.
Była jeszcze kiedyś dość ciekawa propozycja - seria Carnivore, gdzie wcielaliśmy się w myśliwego przyszłości, który polował w rezerwacie... dinozaurów. Jak na ówczesne czasy gra była zabójczo piękna i genialna. A każda część składała się na inną epokę. Po 4 odsłonach, seria padła. Ale można ją poszukać na serwisach z darmowymi starymi grami.
A i pomysł był sensownie zrealizowany. Zwierzyna była stworzona genetycznie (popłuczyny po Jurasic Park), a my płaciliśmy za dostęp do broni i rezerwatów zarobionymi pieniędzmi (za trofea). Upolowaną i potwierdzoną zwierzynę zabierał latający dźwig :) I mieliśmy wielką salę, gdzie największe trofea stały wypchane i przypominały swoim ogromem nasze boje. I chyba można było je sprzedawać. :)
Dość istotnym aspektem gry było to, że spora część zwierzyny, polowała na myśliwego. Jak widziałeś pędzący zygzakiem grzebień spinozaura, to wiedziałeś, że gra się prawdopodobnie zaraz skończy. I nie pomagało, że mogłeś kupić kody lokalizatorów danego gatunku, widziane na mapie. Po prostu punkcik na mapie nagle ruszał w twoją stronę...
Ale to historia.
Dość ciekawym produktem był "Deer Avenger", gdzie ... jeleń polował na myśliwych. :)
Jelonek Bambi, straciwszy ulubioną łanię, zakładał kamizelkę myśliwego, brał cygaro i karabin i szedł się mścić. A przeciwnikami byli typowi Rednecy i inne oszołomy.
W każdym "rezerwacie" spotykaliśmy innych myśliwych, a wraz ze wzrostem trudności, na planszy było coraz więcej przeciwników. Do wabienia i wykrywania służyły... pierdnięcia. Jedne wabiły, inne wskazywały kierunek, a inne dawały np. Rakietowego kopa. Do tego okrzyki typu "Free beer", i przynęty w postaci rozsypanych chipsów, czy rolki papieru.
Trofeum była oczywiście głowa pokonanego myśliwego, oraz broń jakiej używał. Można też było znaleźć dodatki do broni jak celowniki itp.
Gra miała 2 czy 3 odsłony.